Egipt to pełne życia i radości państwo, ale z zastrzeżeniem, że tu i teraz. Uważacie, że mówię o piramidach i mumiach? Nic bardziej błędnego. Chodzi o pewne zachowania i o to, że co roku na wiosnę obywatele państwa Egipt celebrują ważne wydarzenie nazywane Sham el-Nessim, które to miano w tłumaczeniu wolnym znaczy „wdychanie wiatru”. Warto zauważyć, iż właśnie wtedy są urządzanie rozliczne, rozmaite imprezy oraz pikniki, podczas których na dworze je się jajka ugotowane na twardo, posolone ryby, smażone szalotki, a także wiele innych popularnych w Egipcie ulicznych przekąsek, które wykonywane są m.in. z ziaren łubinu. Tradycja tychże dań sięga daleko, daleko w czasy największej świetności Egiptu, czyli w Egipt Faraonów. No właśnie, odpowiedzmy sobie, ile narodów na świecie wie, że je to samo, co ich protoplaści dawno temu?

W okresie starożytnym, Egipt był nazywany jako Czarna Ziemia. Działo się tak dlatego, że posiadał on bardzo żyzną, ciemną od wysokiej jakości elementów glebę, jaka zlokalizowana była w dolinie życiodajnego Nilu. Z tego też powodu bardzo często o Egipcie mówiono, że jest darem Nilu. I trudno odmówić tejże prawdy. Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta. To właśnie tutaj, wiele tysiącleci dawniej, służący dla faraonów sięgali po uprawę roślin, a uprawiali chociażby rośliny strączkowe, jak również zielone warzywa, oliwki, czosnek, a nawet cebulę. To jednak nie wszystko. Egipcjanie dochowali się również takich luksusów jak chociażby udomowione bydło, wspaniałe ze względu na jakość i walory smakowe drób oraz jagnięta, jak również różnego rodzaju dzikie zwierzęta oraz pływające w Nilu ryby, które stanowiły doskonałe źródło białka w całości egipskiej diety. Warto wspomnieć, że również chleb oraz piwo jęczmienne stanowiły doskonałe uzupełnienie tego pożywnego jedzenia.

A jak dziś wygląda Egipt? Dzisiaj, tak samo jak i wtedy pola uprawne są zlokalizowane wzdłuż brzegów Nilu, natomiast uprawiający na owych polach zboża rolnicy najczęściej spożywają identyczne jedzenie jak jedli ich protoplaści – ale żeby nie było za wesoło, najczęściej są pozbawieni piwa oraz bardzo kosztownego na dzisiejsze warunki mięsa. Co więcej jednak, również i potrawy, które są powszechne pośród mieszkańców miast mają swoje korzenie we wiejskiej kuchni, która opiera się na niedrogich warzywach, owocach oraz fasoli. Tak samo wtedy, jak i dzisiaj nie było czasu ani na skomplikowane sosy czy wykwintne mieszanki przypraw.

W Egipcie, dzień zaczyna się od dania zwanego ful. Jest to puree, które robi się z brązowego bobu, który następnie doprawia się czosnkiem, kminem oraz cytryną. Wszędzie w Egipcie, ale przede wszystkim na maleńkich skwerkach i na wielkich, szerokich ulicach stolicy nie jest trudno spotkać Egipcjan, którzy sprzedają tak zwaną ta’amia. Potrawa ta w największym skrócie to smażone ciasteczka, wykonane z bobu, ale które bardzo przypominają falafele, wykonane z ciecierzycy. Dodatkowym daniem, spożywanym o tej porze jest również sałatka, która wypełnia baladi. Tę potrawę jadł chyba każdy z nas, ale na pewno nie wie, gdzie i jak. Baladi bowiem to nic innego jak znany wszystkim … chlebek pita.

Myli się jednak ten, kto uważa, że Egipt swoją kuchnię tworzył „sam”. Na niej bowiem wyraźnie widoczny jest wpływ przeróżnych narodów, które z różnych przyczyn przebywały na jego terenie. Przykłady można mnożyć. Pierwszy z brzegu to Arabowie, którzy szerzyli w owym czasie islam, a było to w siódmym wieku naszej ery. Ich udział w tworzeniu historii Europy czy Egiptu to jedno, ale kuchnia to coś zupełnie innego. Dokonując podbojów na obszarach Hiszpanii czy Pakistanu, wpływali oni w naprawdę niebagatelny sposób na upowszechnianie także składników, potraw oraz kulinarnych zwyczajów, jakie dowolnie mieszały się pośród ludów.

Dzisiaj, rozpowszechnione oraz niezwykle popularne i to nie tylko na terenie Egiptu są szaszłyki. Nie każdy jednak wie, że danie to to czasy pradawnych wędrownych wojowników, chcących (i zmuszonych) do gotowania niezwykle prosto i szybko, a mianowicie przez opiekanie mięsa, które zostało nadziane na szpadę bądź miecz i pieczenie nad otwartym płomieniem.