Kto z nas nie jadł fast food jedzenia? Tak zwanego jedzenia śmieciowego? Chyba nie ma takiej osoby, która chociaż raz w życiu nie sięgnęła po jakiegoś tłustego hamburgera czy inne frytki, które poza walorami smakowymi nie mają za wiele do zaoferowania. A czym jest właściwie fast food? Jak należy rozumieć to hasło, słowo-klucz?

Jak czytamy na www.wikipedia.pl fast food to „(…) rodzaj pożywienia szybko przygotowywanego i serwowanego na poczekaniu, na ogół taniego. Zwykle posiada ono wysoką wartość kaloryczną – zawiera dużą ilość tłuszczów i węglowodanów, przy równoczesnym niedoborze cennych dla organizmu substancji – błonnika, witamin i minerałów. Przeciwnicy tego typu odżywiania uważają, że regularne spożywanie produktów fast food prowadzi do chorób cywilizacyjnych takich jak otyłość, choroby nowotworowe, miażdżyca, choroby serca i wątroby. Współcześnie oblicze fast foodu zaczyna się zmieniać i coraz częściej zaliczane są do niego serwowane na poczekaniu sałatki.

Do największych sieci barów szybkiej obsługi, które sprzedają żywność „fast food” należą: McDonald’s (ponad 30 tysięcy barów na całym świecie), BurgerKing, KFC, Subway i TacoBell. Aby poprawić wizerunek barów szybkiej obsługi w Polsce, prowadzone są kampanie marketingowe, które promują nazywanie barów szybkiej obsługi „restauracjami”.

Przykłady typowych potraw określanych jako fast food to różne „-burgery” (np. hamburger, cheeseburger, chickenburger, fishburger etc.), hot dog, pita, frytki, lazania, zapiekanka, tortilla, pizza (amerykańska), kurczak (skrzydełka, polędwiczki, udka, piersi)”

To tyle w teorii, bo praktyka wygląda dużo mniej miło, niż to co mieliśmy okazję przeczytać tutaj. A o co chodzi konkretnie? a o to właśnie, że pod hasłem węglowodany i tłuszcze to coś znaczenie większego aniżeli tylko dwa słowa. To ogromna ilość nadprogramowych kalorii, które w sposób zupełnie tajemniczy i jakże nieoczekiwany osadzają się na biodrach, na udach, na brzuchu, wszędzie, gdzie to jest tylko możliwe. Najlepiej widać, jak bardzo szkodliwy dla zdrowia (a może nawet  i dla życia wręcz) jest fast food w kraju pochodzenia czyli w Stanach Zjednoczonych. Tamtejsze przypadki otyłości są już niemalże groteskowe, bowiem chorobliwa nadwaga sięga tam ekstremów rzędu nawet 500 kg. \

Niestety, powolutku, powoli coraz częściej o otyłości chorobliwej można mówić w przypadku Polski. Lekarze biją na alarm – coraz więcej nastolatków cierpi na chorobliwą otyłość, która przeciwstawiana jest anoreksji i bulimii. Wniosek płynie stąd jeden – zaburzenia w odżywianiu stają się chorobą cywilizacji XXI wieku, stają się problemem, który dotyczy całego globu. Z jednej strony ludzie umierają z głodu, z drugiej strony – umierają na niedrożność żył, zawały serca i inne choroby, wynikające z tego, iż człowiek nie wie, kiedy przestać jeść. Albo co należy przestać jeść.

Warto bowiem zwrócić uwagę na fakt, iż bardzo często to nie ilość jedzenia, ale jego jakość ma wpływ na to, czy jesteśmy zdrowi czy też nie. Okazuje się, że w dobie liczenia kalorii, wielu ludzi nie wie, że w maleńkim, wydawałoby się skromnym muffinku kryją się nieprzebrane ilości konserwantów, sztucznych barwników i aromatów, o oszałamiającej ilości kalorii nie wspominając. A nie trzeba chyba jednak dodawać, że jednym małym muffinkiem nikt się jeszcze nie najadł i po jednym muffinie sięgamy po kolejny itd. A wszystko to zwiększa ilość spożywanych kalorii, które są nam zwyczajnie zbędne…

Pomyślmy, w średniowieczu człowiek pracował najczęściej fizycznie, jadł niewiele, bo też jadł przeważnie to, co sam sobie wyprodukował, a zatem często nie dostarczał organizmowi takiej ilości kalorii, jaka była niezbędna. Z kolei dziś, przy silnej automatyzacji pracy, nie zaharowujemy się jakoś przesadnie, ale jak idzie do jedzenia to dogadzamy sobie tak, jakbyśmy codziennie przekopali całe pole.

Wniosek? Nadwyżki kalorii wchodzą w bioderka. I niestety, najczęściej to, co smakuje najlepiej (bo też i najłatwiej czyli fast food) jest najbardziej niezdrowe. Nie widziałam nigdy kogoś, kto by się zajadał marchewką (chyba że mowa o koniu i kozie), ale osoby wciągające hamburgera? Niestety, tak i to wielokrotnie.